środa, 8 listopada 2017

Stretching - pierwotny instynkt

Człowiek to taka maszyna, która chciałaby bez dużego nakładu pracy osiągać zamierzone cele, ale niestety lub na szczęście tak się po prostu nie da. 

Wszystko, co robimy w swoim życiu, wymaga czasu, czego bardzo skutecznie uczy nas natura. Gdyby było tak, jak chcemy, to nasze mamy rodziłyby nas nie w formie noworodków, a ukształtowanych około 25-latków z kontem pełnym pieniędzy, partnerem u boku oraz listą znajomych na każdą okazję do zapraszania do swojego wypasionego mieszkania (oczywiście to tylko jeden z przykładów, ponieważ każdy ma inne cele, priorytety oraz wartości). Wcale mi nie jest przykro, że tak się nie dzieje, ponieważ nie byłoby całej tej zabawy związanej z kształtowaniem ciała oraz psychiki, co przyczyniłoby się do radykalnego wzrostu ilości podobnych do siebie jednostek. Dzięki temu, że jednak matka natura jest mądrzejsza i rozumie przemijanie, czyli wpływ czasu na wszystkie procesy życiowe, mamy taką fantastyczną i niepowtarzalną szansę na wykreowanie fantastycznej, niepowtarzalnej istoty – siebie!

Dla niektórych celem życiowym będzie szukanie celu, dla innych kariera zawodowa, a dla jeszcze innych znalezienie miłości lub pomaganie innym. Żaden z celów nie jest gorszy, póki intencjonalnie nie ranimy siebie nawzajem, nie oszukujemy, nie kradniemy i nie mordujemy ani ludzi, ani czyichś przekonań, ani więcej niż potrzebujemy, by przeżyć. 

Po drodze do naszych większych celów mamy całą masę małych celów, które staramy się osiągać każdego dnia i to staje się naszą pasją lub naszym hobby. W zależności od naszych charakterów, wewnętrznych potrzeb i przekonań wybieramy sobie te pasje/hobby lub, jak to mawiają, one wybierają nas. 
Niewątpliwie dla mnie taką pasją jest praca z innymi nad ich ciałem, a ciało jest elementem całości i nigdy praca z ciałem nie pozostaje bez wpływu na psychikę. Ci, którzy kiedykolwiek ćwiczyli lub ćwiczą swoje ciało, wiedzą już na pewno, że jest to największa lekcja pokory oraz cierpliwości. Tutaj nic nie dzieję się z dnia na dzień i dopiero z czasem widać efekty. Zanim zaczęłam pracować z innymi – oj, ile ja czasu pracowałam nad sobą. Na samym początku odkrywałam, uczyłam się, znowu odkrywałam, znowu uczyłam się i cóż... tak jest aż do teraz i wszystkim życzę, by zawsze tak było, by całe życie mieli co odkrywać i mieli się czego uczyć o sobie samych oraz innych. Nadszedł jednak taki moment w trakcie odkrywania się i uczenia się, gdy zdałam sobie sprawę z tego, że czas poświęcony uczeniu się swojego ciała, procesów biologicznych, behawioryzmu w przełożeniu na ciało zaprocentował i stałam się bardzo świadoma swojego ciała oraz tego, co się dzieje w mojej głowie. Jak również tego, jak to wytłumaczyć innym, by mogli czuć się lepiej ze swoim ciałem i świadomie, a przez to mądrze i powoli, z niekłamaną cierpliwością, wytrwałością pracować nad sobą, by osiągnąć swoje mniejsze i większe cele. 

Na pewno jednym z małych marzeń (albo i dużych) każdej osoby pracującej nad swoim ciałem niezależnie od tego, czy uprawia kajakarstwo, czy trenuje taniec, jest dojście do takiej sprawności i elastyczności ciała – naszego wspaniałego narzędzia – by zrobić “sznurek”, czyli szpagat poprzeczny – dla wielu wyznacznik elastyczności. Trzeba przyznać, że to sztuka niełatwa i często próby zrobienia „sznurka” kończą się boleśnie zarówno dla ciała, jak i dla psychiki, powodując narastającą frustrację. No i tutaj warto wrócić do naszej wyroczni - matki natury, która uczy nas, że niczego nie ma się od razu. Podchodźmy zatem do zrobienia „sznurka” jak do długotrwałego procesu fizyczno-psychicznego i róbmy to mądrze oraz powoli, jak każdą czynność związaną z rozciąganiem. Podczas tego procesu każdy powinien szukać odpowiednich dla siebie ćwiczeń, a najlepiej osób, które mogą przeprowadzić przez ten proces aż do wymarzonego „sznurka”. (rzecz jasna pracując nad „sznurkiem” trzeba tak czy siak pracować nad całym ciałem, ponieważ organizm to naczynia połączone i uruchamiając jedne mięśnie, uruchamiamy znacznie więcej niż tylko wybraną partię mięśni). 
Poniżej zobaczycie zdjęcie ćwiczenia do ”sznurka” oraz jego opis. Jest to ćwiczenie, które można wykonywać przy pomocy zaufanej osoby. To ćwiczenie przynosi efekty dopiero po kilku dobrych miesiącach i jest bardzo dobrym przykładem stretchingu mądrego, bez pośpiechu. Nie mogę niestety nikomu zagwarantować, że na pewno zrobi „sznurek”, ponieważ niekiedy uwarunkowania fizyczne są takie, że wykonanie sznurka jest niemożliwe. Jeśli nie macie z kim wykonywać ćwiczeń rozciągających, a sami boicie się to robić, ponieważ doskonale wiecie, jak łatwo jest uszkodzić mięśnie i ścięgna podczas nieumiejętnego rozciągania – piszcie na nmw@op.pl 



1. Po ćwiczeniach rozgrzewających mięśnie (może to być delikatny bieg w miejscu połączony z wymachami rąk, mogą to być pajacyki, mogą to być jakieś pozycje jogi) i po innych ćwiczeniach rozciągających nogi mówię uczniom, by położyli się na podłodze z nogami wyprostowanymi i skierowanymi do sufitu w kącie 90 stopni w stosunku do korpusu ze stopami w pozycji flex (czyli palce mocna zaciągnięte w stronę piszczeli). Potem, otwierając powoli nogi, siedząc tak, żeby moje kolana były pod udami ucznia, kładę sobie nogi ucznia na dłoniach i proszę o w miarę możliwości rozluźnienie się w tej pozycji, rozluźnienie mięśni brzucha oraz mięśni ud na tyle, by nogi pozostały wyprostowane, ale nie mocno napięte. Ten proces – rozluźnienia – zajmuję troszkę, ponieważ ścięgna to są takie małe i trudne “zwierzątka”, które łatwo się stresują i muszą zaufać, zanim się rozluźnią. Kiedy następuje ten moment rozluźnienia, wyczuwam spadek napięcia ścięgien, co idzie w parze z poczuciem, jak ścięgna miękną – ten moment jest łatwy do wyczucia, jeśli nauczycie się wsłuchiwać najpierw w swoje, potem w czyjeś ciało.

2. Przed rozpoczęciem jakiejkolwiek czynności po relaksowaniu zaczynam od powiedzenia, co teraz będzie się działo. Uczeń tym sposobem ma czas na “przetrawienie” tego, co się wydarzy, czyli na przetworzenie impulsów słownych, zwizualizowanie ich i podświadome przygotowanie ciała i umysłu na to, co nastąpi, co powoduje, że ścięgna nie zareagują nerwowo i się nie zestresują ponownie.
Delikatnie naciskam dłońmi (dłonie teraz nie są pod nogami, są zaciśnięte w mocnym uchwycie na kostkach ucznia) nogi w stronę podłogi, przy czym mięśnie mają pozostać na tyle tylko napięte, by utrzymać nogi wyprostowane i stopy w pozycji flex. Naciskam i przytrzymuję w pozycji niezmiennej około 15-20 sekund, potem delikatnie zluzowuję, następuje chwila odpoczynku i powtarzam to 3-5 razy.

WAŻNE jest, aby w momencie naciskania obserwować ścięgna i mięśnie w okolicach pachwin, ponieważ one nie mogą zwiększyć objętości, przez co stwardnieć, trzeba tak dostosować pchnięcie, aby nie zestresować ścięgien oraz dostosować siłę pchnięcia do możliwości ucznia. 

3. Po kilkukrotnym wykonaniu czynności opisanych w pkt. 2 naciskam nogi do bieżącego maksimum ucznia oraz każę naprężyć nogi tak, aby mięśnie zwiększyły objętość i następnie proszę o pchanie nóg w kierunku moich dłoni. Czyli ja naciskam w dół, a uczeń pcha w górę. Pchnięcie w górę powinno być przetrzymane około 5 sekund, po czym należy się rozluźnić. To ćwiczenie powtarzamy 3-5 razy.

4. Po wykonaniu czynności opisanych w pkt. 3 zmieniam chwyt tak, aby nogi były położone na moich dłoniach w pozycji na tyle tylko spiętej, by podtrzymać nogi wyprostowane i stopy flex. W tej pozycji każę pchać nogi w kierunku podłogi, kiedy ja pcham dłonie w stronę sufitu. Tę pozycję trzymamy około 5-10 sekund, po czym powtarzamy 3-5 razy.

To ćwiczenie jest przykładem stretchingu statycznego z użyciem własnych mięśni oraz biernego/pasywnego przy rozluźnionych mięśniach z pomocą czyjąś lub czegoś. Poza rozciąganiem mięśni i ścięgien do pozycji sznurka zauważycie, że włączamy w to pracę mięśni pośladkowych (przy pchaniu nóg w dół przez ucznia), co wzmacnia efekt rozciągania i rzeźbi pośladki. 

Pamiętajcie, by do rozciągania podchodzić mądrze i bez pospiechu – nie spodziewajcie się efektów z dnia na dzień. Rozciąganie zajmuje parę miesięcy, lat, a najlepiej nastawcie się na całe życie.

MIŁEGO ROZCIĄGANIA !!!

1 komentarz:

  1. Rozciąganie u mnie dało bardzo dobre efekty, trzeba tylko być systematycznym i z czasem te opory jakie stawia ciało są coraz mniejsze. Każdy kto ćwiczy, jest aktywny o rozciąganiu nie Nawet takie dnia codziennego może zapominać. Inaczej o kontuzje nie trudno. I potem trzeba już podejmować leczenie, w takich placówkach jak https://carolina.pl/ na przykład.

    OdpowiedzUsuń