My, znaczy się ludzie, mamy tendencję to wyznaczania sobie celów z wyznaczonym terminem realizacji – tak zwane wyzwania. Robimy tak aby:
- zmotywować się,
- przyspieszyć swoje działanie,
- uczynić swoje działanie intensywniejszym i efektywniejszym,
- by w końcu wziąć się za coś odkładanego przez dłuższy czas,
- zostawić po sobie znak,
- udowodnić coś innym,
- czuć się super mając jasno określony cel, który nadaje naszemu życiu sens lub fajny kolor,
- czuć się spełnionym po dobrze wykonanym zadaniu zrealizowanym na czas i móc się nim szczycić
- dotkliwe odczuwanie porażki,
- stanie się pośmiewiskiem,
- poniesienie konsekwencji niewywiązania się z terminu,
- demotywację w chęci osiąganiu innych celów itd.,
Takie postępowanie – realizacja celów według programu - przyświeca nam stale i na takich założeniach jest oparty cały świat: sport, edukacja, polityka. Wszędzie mamy do czynienia z programem, który albo ktoś albo my realizujemy i ma on założone ramy czasowe. Różne programy mają różne ramy czasowe w zależności od tego, co ma zostać zrealizowane. Czas trwania zostaje określany m.in. na podstawie:
- doświadczeń,
- zdobytej wiedzy,
- możliwości większości zdrowych fizycznie i psychicznie ludzi/grupy/ ludzi/społeczeństwa/narodu,
- obserwacji jednostek i określonych grup społecznych i kulturowych
- weryfikowania programu w trakcie jego realizacji,
- uczenia się na błędach,
- prawdopodobieństwa,
- założenia, że mamy do czynienia z niezmiennymi procesami,
Takimi zadaniami/celami, które mogą zostać zrealizowane przez większość ludzi/grup/systemów, które spełniają kryteria początkowe i ściśle przestrzegają programu, są np.:
- sześciopak w 6 tygodni,
- 4 kg mniej na wadze w 10 dni,
- Wdrożenie większości założeń programowych przez rząd w 4 lata,
- uszycie nowej kolekcji przez dom mody w 6 tygodni,
- zrealizowanie wcześniej realizowanej na innej scenie super produkcji w 8 tygodn,
- wybudowanie wieżowca z 42 kondygnacjami w 2 lata, itd.
- wyleczenie choroby psychicznej,
- osiągnięcie pewnego poziomu świadomości,
- osiągniecie oświecenia,
- rozciągnięcie ciała do pozycji szpagatu, sznurka, itp.
- ich realizacja zależy od jednostki i nie opiera się o ścisłą naukę,
- jest procesem o bardzo nieklarownych granicach i te granice de facto nie istnieją,
- istnieje wiele metod osiągania takiego celu i tylko drogą prób i błędów można dojść do tego, która metoda jest dla nas najlepsza, a to zajmuje czas,
- nie ma twardych dowodów/ faktów pokazujących jak osiągnąć te cele,
- nie ma wielu osób, które takie cele osiągnęły,
- nie są to popularne cele, o których mówi się na siłowni, w restauracji itd.,
- ich efekt często nie jest mierzalny,
- bazują na poczuciu, a nie na czymś co łatwo zobaczyć - to akurat nie w przypadku szpagatu, ale np.: w przypadku marginalnych postępów na drodze ku szpagatowi
- jest to coś co łatwo powtórzyć i wytłumaczyć każdemu,
- nie jest to za trudne do wykonania i opiera się o proste ćwiczenia,
- łatwo jest rozpisać program, a ćwiczenia nie wymagają poświęcenia dużej ilości czasu,
- kurczenie się mięśni nie jest obciążone rozrywającym bólem, który znacząco może przeszkodzić lub wręcz uczynić niemożliwą realizację celu.
No dobrze to teraz przejdźmy konkretnie do celów stretchingowych typu: szpagat w 6 tygodni, itd.
Dlaczego w ogóle się na to łapiemy i łapiemy się na stawianiu sobie takich niekiedy nierealnych* celów?
*od razu uwaga: nie szpagat jest nierealny tylko czas w jaki i metody jakimi go się chce osiągnąć
- bo brzmią łatwo,
- bo nie mamy zielonego pojęcia czym są one naprawdę obciążone – jakim wydatkiem czasowym, energetycznym oraz jaką pracą na samym sobą poza grupowymi treningami,
- bo fajnie jest umieć zrobić coś tak niesamowitego jak szpagat, a nie za wiele osób go robi, więc stanowi coś atrakcyjnego,
- bo szpagat fajnie wygląda i robi wrażenie na innych,
- bo wmawia się nam, że to łatwe chcąc zarobić naszej naiwności, a my chcemy w to wierzyć, bo bardzo pragniemy szpagatu,
- bo jesteśmy przekonaniu, że choć fakt jest taki, że z jakichś względów mało osób robi szpagat, to my będziemy wyjątkowi i nam się uda zrobić szpagat w nieprzekraczalnym terminie.
No ok, ale pytanie skąd się to w ogóle wzięło?
Odpowiedź jest niestety prosta i głupia: bo ktoś z dobrymi predyspozycjami, kto dużo się ruszał wcześniej i prowadził/a niestresujący tryb życia zrobił szpagat w 6 tygodni robiąc jakieś przypadkowe ćwiczenia na rozciąganie. Potem taka osoba zaczęła o tym mówić: jakie to proste i możliwe, bo ona się wcześniej przecież w ogóle nie rozciągała, itd. Zrobiła taki kurs szpagatowy i w grupie 1 na 20 osób o podobnych predyspozycjach lub nawet lepszych i z wcześniejszym doświadczeniem w rozciąganiu zrobiła szpagat w 6 tygodni. Tak powstaje MIT na każdy temat.
Dlaczego zrobienie szpagatu w 6 tygodni w większości przypadków nie tyle jest niemożliwe, co na dłuższą metę może tylko zranić ciało i psychikę człowieka?
Ja zawsze twierdzę, że ja mogę sprawić, że każdy zrobi szpagat w jeden dzień, a odbędzie się to tak:
Przyjdę z kołem do łamania, porozrywam ścięgna, więzadła, pozrywam mięśnie, zignoruję wrzaski i płacze oraz błaganie by przestać, potem natnę mięśnie przy kości kulszowej oraz przy spojeniu łonowym i voila – będzie szpagat.
Wiem, brzmi to mega brutalnie, ale w mojej opinii nie mniej brutalne jest dociskanie siebie/kogoś by zrobił szpagat w 6 tygodni. W 6 tygodni można ROZPOCZĄĆ piękną drogę w głąb siebie jaką jest stretching, posmakować benefitów płynących ze stretchingu i zapragnąć dalej się rozwijać. Szpagat zrobiony w 6 tygodni będzie z efektem krótkotrwałym oraz spinającym mięśnie i umysł, a ciało zareaguje na takie jego potraktowanie jak na chorobę, po której będzie musiała nastąpić regeneracja, a organizm nie lubi chorować i niechętnie wróci do stretchingu o ile w ogóle.
A przecież nie chodzi tak naprawdę o cały ten szpagat, tylko o piękny proces jakim jest stretching i odkrywanie siebie dzięki niemu oraz korzyści z niego płynące:
Cały artykuł o korzyściach znajdziecie TUTAJ
A te przecież można odczuwać całe życie i zapewniam, że jeśli potraktuje się siebie dobrze i zastosuje się poniższe równanie to każdy osiągnie pozycję szpagatu tylko po drodze wcześniejszy cel „zrobić szpagat” przejdzie niesamowitą metamorfozę zmieniając się w „chcę mieć fantastyczne życie”
A zatem jakież to sekretne równanie jest receptą na szpagat?
Dobre siebie traktowanie + systematyczność/regularność + brak oczekiwań + zgłębianie wiedzy na tematy związane z ciałem i umysłem + czerpanie frajdy ze stretchingu + czas + dobrze dobrany zestaw ćwiczeń = szpagat
Na koniec
Dlaczego zrobienie szpagatu w 6 tygodni w większości przypadków nie tyle jest niemożliwe, co na dłuższą metę może tylko zranić ciało i psychikę człowieka?
Ja zawsze twierdzę, że ja mogę sprawić, że każdy zrobi szpagat w jeden dzień, a odbędzie się to tak:
Przyjdę z kołem do łamania, porozrywam ścięgna, więzadła, pozrywam mięśnie, zignoruję wrzaski i płacze oraz błaganie by przestać, potem natnę mięśnie przy kości kulszowej oraz przy spojeniu łonowym i voila – będzie szpagat.
Wiem, brzmi to mega brutalnie, ale w mojej opinii nie mniej brutalne jest dociskanie siebie/kogoś by zrobił szpagat w 6 tygodni. W 6 tygodni można ROZPOCZĄĆ piękną drogę w głąb siebie jaką jest stretching, posmakować benefitów płynących ze stretchingu i zapragnąć dalej się rozwijać. Szpagat zrobiony w 6 tygodni będzie z efektem krótkotrwałym oraz spinającym mięśnie i umysł, a ciało zareaguje na takie jego potraktowanie jak na chorobę, po której będzie musiała nastąpić regeneracja, a organizm nie lubi chorować i niechętnie wróci do stretchingu o ile w ogóle.
A przecież nie chodzi tak naprawdę o cały ten szpagat, tylko o piękny proces jakim jest stretching i odkrywanie siebie dzięki niemu oraz korzyści z niego płynące:
- poprawa krążenia i mniejsze ryzyko chorób serca,
- zwiększenie mobilności,
- lepsze samopoczucie,
- zrelaksowane ciało i umysł,
- lepsze ukrwienie mięśnie,
- dotlenienie mózgu,
- mniejsze ryzyko jakichkolwiek kontuzji,
- zdrowy kręgosłup,
- większa świadomość ciała i umysłu,
- lepsza wydolność krążeniowo-oddechowa
Cały artykuł o korzyściach znajdziecie TUTAJ
A te przecież można odczuwać całe życie i zapewniam, że jeśli potraktuje się siebie dobrze i zastosuje się poniższe równanie to każdy osiągnie pozycję szpagatu tylko po drodze wcześniejszy cel „zrobić szpagat” przejdzie niesamowitą metamorfozę zmieniając się w „chcę mieć fantastyczne życie”
A zatem jakież to sekretne równanie jest receptą na szpagat?
Dobre siebie traktowanie + systematyczność/regularność + brak oczekiwań + zgłębianie wiedzy na tematy związane z ciałem i umysłem + czerpanie frajdy ze stretchingu + czas + dobrze dobrany zestaw ćwiczeń = szpagat
Na koniec
Zatem niestety nie podaruję Wam szpagatu w 6 tygodni, ale mam nadzieję, że podarowałam coś znacznie więcej
I pamiętajcie, że często prawda jest taka, że zrobienie szpagatu w 6 tygodni lub mniej lub mniej kończy się tak:
I pamiętajcie, że często prawda jest taka, że zrobienie szpagatu w 6 tygodni lub mniej lub mniej kończy się tak:
1. Na początku
2. Po 6 tygodniach
3. Tu po zrobieniu i długo po zrobieniu szpagatu
Jak macie jakieś pytania: komentujcie pod artykułami lub piszcie na nmw@op.pl